Rozmowa z piłkarzem Górnika Jackiem Wiśniewskim

Po radosnych chwilach spowodowanych zwycięstwami Górnika w ekstraklasie, kibice czternastokrotnego mistrza Polski znowu przeżywają rozterki. Ich pupile w katastrofalnym stylu przegrali drugi z rzędu mecz. Najpierw w Lubinie ulegli tamtejszemu Zagłębiu 0:3, a w minioną sobotę przegrali w Zabrzu z Kolporterem Koroną Kielce także 0:3. W tym ostatnim meczu w 46. minucie na boisku pojawił się Jacek Wiśniewski, obrońca przez wiele lat związany z tym klubem, który rok temu został sprzedany do Cracovii i nie mógł się tam przebić do pierwszego składu.
Doznaliście sromotnej porażki z Koroną i to powinno być sygnałem ostrzegawczym dla was przed następnymi meczami.
Jacek Wiśniewski: Niestety, zagraliśmy po prostu słabo. Trener Wleciałowski opracował taktykę na ten mecz. Powiedział nam dokładnie co mamy robić. Nie wykonywaliśmy zupełnie tych zaleceń i to się zemściło. Mamy tydzień czasu na przeanalizowanie tego co się stało w meczu z Koroną. Musimy z tego wyciągnąć wnioski. Czeka nas trudny wyjazd do Wronek, a potem ciężkie mecze z Arką w Gdyni, Wisłą u siebie i Legią w Warszawie. Musimy się zastanowić nad naszą grą i coś poprawić, bo nie chcemy być chłopcami do bicia.
W meczu z Koroną fatalnie wypadliście w pierwszej połowie, akurat kiedy pan nie grał.
- Nie dokonywałbym takie podziału, czy lepiej wypadliśmy przed przerwą i czy po niej. Straciliśmy dziwne bramki i to po naszych błędach. Przyznaję się do tego, że przy trzeciej bramce też trochę zawaliłem. Piłkarze Kolportera byli od nas lepsi, szybsi, bardziej zdeterminowani.
Dość niespodziewanie znalazł się pan najpierw w kadrze Górnika na ten mecz, a potem na murawie. Przecież dopiero niedawno wrócił pan do zdrowia.
- Myślałem, że cały mecz przesiedzę na ławce rezerwowych. Jednak w przerwie trener Wleciałowski polecił Krzyśkowi Bukalskiemu z obrony, a konkretnie z pozycji stopera, przejść do pomocy. Wskoczyłem więc na jego miejsce.
Nie spodziewał się pan takiego powrotu do Górnika?
- Zawsze lepiej jest się przypomnieć kibicom w zwycięskim meczu, niż przegranym. Jestem wdzięczny działaczom Górnikowi, trenerowi Wleciałowskiemu i Paolo Tearzottiemu za podanie mi ręki w trudnej dla mnie sytuacji. Pamiętali o tym, że w przeszłości coś zrobiłem dla Górnika i przyjęli mnie nawet z kontuzją. W Cracovii trener Stawowy nie widział dla mnie miejsca. Masażysta tego klubu nie potrafił postawić mnie na nogi, W Górniku bardzo troskliwie się mną zaopiekowano za co jestem bardzo wdzięczny. Zrzucę jeszcze dwa kilo nadwagi i powinno być dobrze.
Jest pan oczywiście nadal piłkarzem Cracovii.
- Zostałem wypożyczony do Górnika do końca czerwca przyszłego roku. Z Cracovią jestem jeszcze związany dwuletnim kontraktem.
źródło: Dziennik Zachodni