Zorganizujmy Górnika!

Jerzy Frenkiel jak na razie jest człowiekiem sukcesu. Mimo, że pomysł z zatrudnieniem Ryszarda Komornickiego okazał się błędem, to jednak zespół utrzymał się w lidze. Kto wie, czy nie większym osiągnięciem było zaś doprowadzenie do przejęcia klubu przez gminę. Teraz prezes - na drodze ku sanacji Górnika - występuje z kolejnym pomysłem: chce aby któryś z zabrzańskich klubów oddał swoją sekcję na rezerwę I-ligowca. Jeszcze niedawno Górnik miał drugą drużynę - w której mogli "ogrywać" się młodzi zawodnicy - w IV lidze, ale w ubiegłym sezonie z niej zrezygnowano. Teraz, gdyby ją reaktywować, musiałaby zacząć rozgrywki od klasy B (siódmy szczebel rozgrywek) i powoli piąć się w górę.
- Na taką stratę czasu nas nie stać - mówi Frenkiel. - Lepszym wyjściem jest porozumieć się z innym klubem. Mój pomysł na strukturę organizacyjną Górnika jest następujący: pierwsza drużyna w ekstraklasie, rezerwa w III lidze oraz zespół śląskiej ligi juniorów. Przy takim układzie moglibyśmy zagwarantować, że żaden talenty w Zabrzu ani się nie zmarnuje, ani nie zginie.
» To jednak oznacza odebranie juniorów MSPN Górnik, który niedawno wybił się na niepodległość, a przede wszystkim: żeby mieć rezerwę w III lidze Górnik musiałby przejąć zespół Walki?
- To jest delikatna kwestia. Ja nie chcę być postrzegany jako osoba, która chce likwidacji Walki albo Sparty (gra w V lidze, za to w IV lidze niebawem będzie prawdopodobnie występować Gazobudowa - przyp. red.). Zdaję sobie sprawę, że pozostałe zabrzańskie kluby to są zespoły czysto środowiskowe, często z bardzo bogatą tradycją, ale musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: chcemy mieć silnego Górnika, czy nie? Czy stać nas na to, żeby marnować kilka lat aż nasza rezerwa wydźwignie się do porządnej ligi?
» Pójście na skróty, kosztem dorobku innego klubu, natrafi na protest.
- Wiem, że to co proponuję jest kontrowersyjne, ale spójrzmy co się dzieje w Polsce. Przykład daje nam Wielkopolska, gdzie połączyli się dwaj I-ligowcy: Amica Wronki i Lech Poznań. A Amica też ma swoich kibiców, swoje tradycje, ale tam zrozumiano, że taki jest wymóg czasu. Że przetrwają najsilniejsi. Dziś - nikomu nic nie wypominając - na każdy z tych mniejszych zabrzańskich klubów idą pieniądze, ale można zapytać: co miasto ma z tego? I działacze tych klubów też muszą sobie powiedzieć: czy ważniejsze są ich ambicje, czy idea Górnika i te 19 tysięcy kibiców, którzy przyszli na jeden z meczów.
» Rozmawiał Pan już z jakimś klubem?
- Nie. Złożyłem swój projekt u prezydenta Zabrza i czekam. Liczę na to, że prezydent doprowadzi do zorganizowania czegoś na kształt "okrągłego stołu" zabrzańskich klubów, podczas którego, każdy pod swoim nazwiskiem, mógłby powiedzieć: ja tego pomysłu nie akceptuję, albo: tak, to jest słuszna droga. Sądzę jednak, że najważniejsza będzie reakcja na ten pomysł gminy, która musi się zdobyć na refleksję, czy...
» Czyli gmina powinna zmusić kluby do uległości?
- Nie stawiajmy tak tej sprawy. Pamiętajmy jednak, że gmina przejęła klub, żeby znaleźć dla niego inwestora. To jest absolutnie niezbędne, bo przecież dziś Górnik jest w takiej samej sytuacji jak miesiąc temu. Uzyskanie licencji jest sukcesem, ale chyba nie po to ratowaliśmy tak heroicznie klub, żeby w przyszłym sezonie nadal borykać się z tymi samymi problemami. Trzeba uczyć się na błędach. A inwestora będzie tym łatwiej zdobyć, im lepszy "towar" mu się zaproponuje. Dlatego klub trzeba restrukturyzować, wzmacniać.
» A co jeśli Pana propozycja nie przejdzie?
- Jeśli ktoś ma inny, lepszy pomysł, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by zgłosił go gminie. Ten pomysł może zostać zaakceptowany i doprowadzić do zmiany władzy w klubie. Ja wiem jedno: nie chcę być prezesem źle zorganizowanego klubu. Dlatego proponuje, to co proponuję.
źródło: Głos Zabrza